Główne błędy nowych tłumaczy. Poradnik dla początkujących #2
Płynność zleceń to podstawa dla spokojnej pracy tłumacza. Zanim osiągnie się poziom, kiedy praca właściwie pojawia się bez przerwy, a o zlecenia nie trzeba zabiegać tak często jak kiedyś, warto uzbroić się w cierpliwość. Zdobycie pozycji na rynku jest długim i żmudnym procesem, ale można go usprawnić odpowiednim podejściem. Popełnianie typowych błędów przez początkujących znacznie hamuje im pracę i często uniemożliwia wyjście poza pewien poziom. Co więc jest nie tak?
1. Szukanie zleceń na stronach ofertowych
To nawet nie jest błąd początkujących tłumaczy, chociaż to nowicjusze najczęściej dają się złapać na obietnicę nowych zleceń, klientów i dobrych pieniędzy. Postawmy sprawę jasno — osoby, dla których tłumaczenie jest podstawowym zajęciem, nie szukają zleceń w takich miejscach. Dlaczego, skoro przecież zlecenia tam są, i to często w ogromnej ilości? Oferia, Freelancer, Gumtree, Elance, ProZ, Translatorscafe i inne portale to kopalnia tego, co w branży żartobliwie nazywa się pracą dla małpek (to bezpośredni związek z angielskim peanuts, które określa zlecenia za niedorzeczne stawki). Schemat jest zawsze ten sam: potencjalny klient zamieszcza zlecenie, wykonawcy proponują rozliczenie, stawki, terminy, wybrana jest jedna osoba. OK, na początku samej zdarzyło mi się szukać pracy w takich miejscach, ale szybko zorientowałam się, że to bez sensu i z prawdziwą pracą tłumacza nie ma nic wspólnego. Lepiej poświęcić czas i energię na chociażby kontaktowanie się z biurami tłumaczeń lub zdobywanie doświadczenia w inny sposób. Osoby zamieszczające ogłoszenia na wspomnianych portalach właściwie nigdy nie są zainteresowani tym, kto będzie pracę wykonywał. Może być student, sekretarka, ktoś z FCE, bo przecież kryterium wyboru jest tylko jedno: możliwie najniższa cena. A jeśli nie, to dlaczego zleceniodawca nie skierował pracy do zwykłego, dobrego BT?
2. Proponowanie zbyt niskich stawek
Tłumacze niechętnie rozmawiają o stawkach, bo o pieniądzach podobno nie wypada rozmawiać. Oczywiście częściowo chodzi też o konkurencję. Oczywistym jest, że pracując z BT stawki za pracę będą odpowiednio niższe, ponieważ pomiędzy klientem końcowym a tłumaczem działa pośrednik (BT właśnie), dlatego część tłumaczy pracuje dla własnych klientów bezpośrednich. Stawki zależne są od typu tekstu, tematyki, formatu, czytelności, stopnia skomplikowania terminologii i wielu innych czynników, cena może się różnić w zależności od zlecenia. Skąd wiadomo, jaka stawka jest odpowiednia? Pomyśl, ile lat włożyłeś w naukę języka, ile kosztuje utrzymanie, ZUS (jeśli opłacasz lub masz zamiar), ile kosztowały Cię wszelkie szkolenia i przede wszystkim ile kosztuje czas Twojej pracy.
3. Tłumaczenie wszystkiego
Dobrzy tłumacze to tłumacze wyspecjalizowani. Znajomość danej dziedziny (ewentualnie kilku) to priorytet. Przeglądając oferty na stronach ofertowych można dojść do wniosku, że początkujący tłumacze potrafią tłumaczyć WSZYSTKO (medycynę, historię, archeologię, biotechnologię, lokalizację oprogramowania, korporacyjne systemy kontrolne, raporty roczne emisji giełdowych,…). Pytanie tylko: skąd taka wiedza? Umiejętność leczenia kaszlu nie robi z nas lekarzy, tak samo, jak umiejętność dzielenia dysku na partycje nie robi z nas informatyków. Dlaczego więc spora liczba tłumaczy twierdzi, że posiada odpowiednie kompetencje do tematów, o których w rzeczywistości ma bardzo nikłe pojęcie? Językowe studia magisterskie dają nam właściwie możliwości pracy tylko w takim zakresie tematycznym, jaki określiliśmy na studiach. Tłumaczenie to coś więcej, niż sprawdzanie nieznanych słów w słowniku. Warto pamiętać, że zawód tłumacza podlega odpowiedzialności cywilno-prawnej, więc w przypadku błędów w tłumaczeniu, które wpłyną negatywnie na interesy klienta i zostanie to udowodnione, to tłumacz poniesie pełną odpowiedzialność. Początkujący często całkowicie o tym nie wiedzą i ostatecznie podejmują się zleceń, które powinny zostać wykonane przez specjalistów. Jeśli nie wiesz, w czym chcesz się specjalizować, zacznij od tego, co Cię interesuje i na temat czego już teraz posiadasz rozległą wiedzę.
4. Praca z nieznajomymi
Niezapłacone faktury za usługi wielu tłumaczom spędzają sen z powiek, więc dobrze już na wstępie zabezpieczyć się przed potencjalnie nieuczciwym klientem. Jeśli nie wiesz z kim współpracujesz, proś o zapłatę za tłumaczenie z góry, lub o jej ewentualną część. Dzięki temu w wypadku, kiedy klient postanowi nie płacić, pewną kwotę będziesz miał w kieszeni. Jeśli jednak klient się nie zgodzi, lepiej się pożegnać, niż ryzykować. Ważnym jest jeszcze sprawdzenie firmy lub osoby zlecającej usługę na forach tłumaczeniowych, grupach facebookowych lub za pomocą zwykłego wyszukiwania w Google. Jeśli współpracujesz z firmą, sprawdź, czy posiada aktywny NIP i nie jest wpisana do rejestru dłużników.
5. Brak znajomości branży
Na ten temat pisałam już wcześniej, ale chyba o tym nigdy nie warto przestawać wspominać. Tłumacze posiadają pewne standardy pracy, które początkujący wydają się zwyczajnie ignorować. I znów, na stronach ofertowych można znaleźć proponowane przez nowicjuszy rozliczenia za 1000 słów, stronę A4 czcionką 12 i interlinią 1,5 (to mój faworyt), za znaki bez spacji („przecież spacji się nie tłumaczy”). Ustalone i stosowane wśród profesjonalistów standardy naprawdę mają logiczne podłoże, a dostosowywanie ich do własnych, wyimaginowanych sposobów pracy jest na dłuższą metę robieniem sobie krzywdy, głównie finansowej.
6. Słabe umiejętności marketingowe i networkingowe
Networking to podobno klucz do sukcesu. Postaraj się, żeby KAŻDY, kogo znasz, wiedział, że jesteś tłumaczem. Nawet nie wiesz ile osób dookoła może potrzebować Twoich umiejętności.
Marketing natomiast to coś, co u początkujących chyba zdaje się nie istnieć, a szkoda, bo przecież odpowiednie techniki sprzedażowe i prezentacyjne mogą pomóc w zdobyciu zleceń. Rzućmy okiem na to, co na pewno nie działa. Ogłoszenie pierwsze z brzegu:
Jestem magistrem filologii angielskiej ze specjalnością tłumacza, mam kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniu zleconych materiałów głównie instrukcji obsługi, specyfikacji technicznych, ulotek informacyjnych, certyfikatów CE i deklaracji zgodności dot. aparatury medycznej w tym RTG, USG, CT, MRI. Proponuję 15zł brutto za stronę 1800 zzs.
Dlaczego pisanie ogłoszeń tego typu to zwyczajna strata czasu? Klientów bezpośrednich (dla biur tłumaczeń stosuje się inny sposób prezentacji umiejętności i doświadczenia) nie interesuje to, czy skończyliśmy anglistykę czy hotelarstwo, interesują ich korzyści, jakie przyniesie im współpraca. Skupianie się na sobie podczas składania oferty nic ze sobą nie niesie, ani dla nas, ani dla klienta. Warto zmienić punkt widzenia i popracować nad technikami sprzedażowymi.
Przy okazji: nie istnieje specjalność tłumacza (?!), ani tłumacz dyplomowany. „Posiadam kilkuletnie/wieloletnie doświadczenie” — OK, to dokładnie to samo co „tłumacz dyplomowany” – to nic nie znaczy. I najważniejsze, jeśli ktoś za 15 zł brutto (już pomijam cenę 15 zł, ale brutto?!) tłumaczy dokumenty dotyczące aparatury medycznej, to ja wolę się nigdy nie badać. Takich ogłoszeń jest na pęczki, lepiej przestać pisać w ten sposób (i w ten sposób się cenić) jak najszybciej!
Wymienione błędy to oczywiście tylko część tego, co często całkowicie nieświadomie robi się źle i najczęściej wszystkich początki wyglądają w ten sposób. Nie warto się tym zbytnio zniechęcać, bo przecież na błędach najlepiej jest się uczyć. Jeśli powyższe dotyczą Ciebie, zastanów się, jak możesz je zmienić i jaki wpływ mają na to, co robisz. Później będzie tylko z górki!
Nie wiem, gdzie mogę znaleźć takie informacje, więc napiszę tutaj. Do tej pory tłumaczyłam za darmo, niejako jako wolontariuszka. Ostatnio dostałam płatną ofertę pracy. I nie wiem zupełnie, jak to wygląda. Czy muszę gdzieś zarejestrować swoją działalność? Co z podatkami? Podpisywac umowę z firmą czy nie (dostałam wzór i wybór – możemy podpisać, albo po prostu dam im znać, kiedy skończę i wyślą mi zapłatę)? Jak to wygląda prawnie? Nie pracuję, a to moja pierwsza praca. Proszę o pomoc, nie mogę przecież wypytywać o wszystko kierowniczki firmy, która zleca mi to tłumaczenie.
Możesz pracować na podstawie umowy cywilnoprawnej, czyli np. umowy zlecenia. Najlepiej, dla własnego bezpieczeństwa, podpisz umowę z firmą (jeśli nie chcesz robić tego „oddzielnie”, możesz ustalić wszystkie najważniejsze warunki mailowo, czyli np. wysokość wynagrodzenia, warunki współpracy, termin oddania dzieła itp. – korespondencja mailowa również uznawana jest za zawarcie umowy). Zakładanie działalności nie jest konieczne i pewnie na jedno czy dwa zlecenia się nie opłaca. Co do podatków — tu niestety nie będę w stanie pomóc, ponieważ nie wiem, jak rozlicza się podatki z umów (ja rozliczam się na podstawie faktur VAT, bo mam działalność, i to wygląda trochę inaczej). Najlepiej w tej kwestii skontaktuj się z księgową lub urzędem skarbowym. Powodzenia!
Mam pytanie czy istnieja jakies poradniki do tlumaczenia materialow marketingowych po ang?ulotki,broszury,etykiety?
Hej, mówiąc szczerze, nigdy nie spotkałam się z takimi poradnikami 🙁