LSP.expert – z miłości tłumaczy do porządku

Agnieszka Chęcińska

Bez kategorii, Tłumaczenia

5 komentarzy do LSP.expert – z miłości tłumaczy do porządku

Oprócz wszelkiego rodzaju CAT-ów, TM czy TB do codziennej pracy tłumacza potrzebny jest też program, który pozwoli całą tą pracą zarządzać. I tu z pomocą (niezastąpioną!) przychodzi LSP.expert.

Źródło: www.lsp.expert

Długo, bo aż kilka lat, zajęło mi znalezienie narzędzia, które odciąży mnie w codziennym zarządzaniu zleceniami, klientami itp. Początkowo pracowałam w Excelu, ale wraz z rozwojem firmy liczba arkuszy, komórek i formuł po prostu mnie przerosła. Zresztą bardzo szybko stwierdziłam, że idealne narzędzie nie istnieje, że tłumacze pozostawieni są w tej kwestii samym sobie, i jedyne, co mogę zrobić, to po prostu zadowolić się tym, co jest. Czyli niczym dobrym.

Wróciłam do tematu jakiś czas temu i inni tłumacze na Twitterze polecili LSP.expert. Od tamtej chwili (z ręką na sercu) pracuje mi się szybciej, łatwiej i bez bałaganu. Ten wpis będzie dłuższy niż zwykle — jest o czym pisać.

1. Mogę na bieżąco dodawać i aktualizować zlecenia

To oczywiście najważniejsza funkcja, która pozwala mi nie zwariować w natłoku codziennych zleceń i przeróżnych deadline’ów. Do listy dodaję zlecenie wraz ze wszystkimi najistotniejszymi informacjami i kategoriami. Wygląda to tak:

Dalej zlecenie mogę sobie dodatkowo oznaczyć: czy jest wstrzymane, w trakcie pracy, zakończone, anulowane, zafakturowane itp. Mogę też śledzić czas pracy, co jest przydatne zwłaszcza w przypadku transkreacji (i na podstawie tego czasu pracy mogę automatycznie wystawić fakturę!), dodać informację, czy zlecenie ma stałą kwotę, pliki referencyjne itp.

2. Mogę zarządzać klientami

Mam różnych klientów — z różnych branż, krajów, z różnymi wytycznymi. I lubię mieć wśród nich porządek, bo co klient, to inny style guide, inne przydatne linki, loginy do softu, ale też różne sposoby fakturowania czy konta walutowe. Kiedy trzymałam wszystko tylko na mailu, musiałam za każdym razem dokopywać się do tych wiadomości. A że moja skrzynka odbiorcza to dobre kilka tysięcy maili, to na samą myśl odechciewało mi się pracować. A teraz wystarczy jeden klik i wszystkie informacje dot. danego klienta mam pod ręką.

3. Mogę szybko i bez problemu fakturować zlecenia

Mało jest rzeczy w mojej pracy, które nudzą mnie tak bardzo jak faktury. Najczęściej zabieram się do nich jak pies do jeża. Do tego często o fakturowaniu zapominałam, więc moje cierpienie trwało znacznie dłużej. Na szczęście teraz mogę za jednym kliknięciem dodać fakturę do zlecenia. Nie muszę nic dodatkowo wypełniać, bo z poziomu edycji klienta ustawiam wszystkie najważniejsze dane: numer konta bankowego, termin zapłaty, dodatkowe uwagi, logo itp. Faktury wysyłam bezpośrednio z poziomu programu na spersonalizowanym szablonie, więc tutaj też nie muszę się wysilać.

4. Mogę tworzyć raporty

LSP.expert ma jedną funkcję, którą uwielbiam nade wszystko — wgląd w raporty miesięczne. Od razu widzę, ile zarobiłam w danym miesiącu i na podstawie tych danych mogę planować dalszą pracę. Mogę też sprawdzić zestawienia tego, ile zleceń jakiego rodzaju wykonuję najczęściej, jakie mam zyski według określonych klientów, a nawet jakie mam wydatki.

5. Mogę dodawać etykiety i synchronizować dane

Uwielbiam dodawać etykiety — etykietuję wszystko: zlecenia, klientów, faktury, wiadomości w GSuite. Dzięki nim wiem, co do czego należy i czym się zająć najpierw. Do tego LSP.expert pozwala mi też synchronizować dane z Dyskiem Google, pocztą, Mailchimpem i Kalendarzem Google. I to ostatnie jest dla mnie najbardziej przydatne: w kalendarzu mam wszystkie zlecenia, więc na bieżąco widzę, jak bardzo jestem zajęta. I nie muszę dodawać niczego ręcznie!

Mogłabym pisać jeszcze długo o tym, jak LSP.expert pozwala mi oszczędzać czas i utrzymać porządek w codziennej pracy, ale na szczęście sami możecie sprawdzić, dlaczego ten program to najlepszy przyjaciel tłumacza. I do tego niedrogi, bo wersja podstawowa to tylko 15 euro miesięcznie. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj.


Nie wiesz, jak skutecznie kontaktować się z biurami tłumaczeń? Ta lista kontrolna na pewno ci się przyda!

, , , , ,

5 komentarzy Skomentuj

  1. Magda

    Świetny wpis! Bardzo ciekawe narzędzie. Zapisuję sobie do przetestowania 🙂

  2. Paulina

    Dobry wieczór. Komentarz nie jest związany z postem, jednak uznałam, że pod najnowszym tekstem uzyskam najszybszą odpowiedź. Zafascynował mnie Twój blog i to z jaką pasją piszesz o tłumaczeniach. Ja właśnie skończyłam licencjat z filologii, może inny temat bo germańskiej, ale jednak problematyka ta sama 🙂 Wybieram się na magisterkę o specjalności translatoryka, jednak ze względu na syt. finansową muszę połączyć to jakoś z pracą. Praca tłumacza to jest coś, z czym widzę siebie na całe życie, więc fajnie by było już teraz się tym zająć. I tu właśnie chciałam się zapytać jak to było u Ciebie, pod którymś z postów napisałaś w komentarzu, że pracowałaś już w zawodzie podczas licencjatu. Czy mogę zapytać jak Ci się to udało ? Jak znalazłaś klientów/pracodawcę, którzy nie bali się zlecić coś osobie bez doświadczenia?

    1. Cześć! Pracę faktycznie zaczynałam na licencjacie i były to najczęściej niewielkie, proste zlecenia od biur tłumaczeń. Udało mi się „załapać” u kilku BT po pomyślnym wykonaniu próbek. Po prostu wysłałam swoje CV i chyba nawet zaznaczałam wtedy, że mam niewielkie doświadczenie (byłam już po kilku wolontariatach i tłumaczeniach od znajomych) i chciałabym się uczyć. I jakoś poszło 🙂

  3. Nie znałam narzędzia, które opisujesz – a w zasadzie żadnego, które pozwalałoby na śledzenie pracy tłumacza. Sama korzystam z własnoręcznie stworzonego arkusza Excel, który dostosowywałam pod siebie dosyć długo i w sumie nadal wprowadzam w nim zmiany, natomiast czas pracy liczę w oddzielnym narzędziu -Timeneye. Kompleksowość LSP.expert – klienci, faktury i stoper w jednym – zdaje się być dużą zaletą programu. Być może w przyszłości pozwolę sobie na taki wydatek – dzięki za ten wpis 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *