Adiós, 2017! Witajcie plany zawodowe na 2018.
Od początku roku minął już ponad tydzień, chociaż, biorąc pod uwagę nawał pracy, prawie wcale tego nie zauważyłam. A ponieważ dużo w ubiegłym roku się działo, zwłaszcza zawodowo, to warto to podsumować i zrobić plany na 2018.
Co wyszło?
Zarządzanie zleceniami — udało mi się w końcu stworzyć system, dzięki któremu praca nad kilkoma zleceniami jednocześnie przestała być problemem. Dojście do satysfakcjonującego sposobu na zarządzanie codzienną pracą trochę mi zajęło, bo prawie dwa lata, ale nareszcie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z tego, jak wygląda u mnie planowanie pracy. Pomaga mi całkiem rozbudowany arkusz w Excelu, chociaż najpewniej w 2018 przerzucę wszystko do XL8.
Znacznie ciekawsze projekty, nowe formy współpracy, wyższe stawki — zaczęłam lepiej decydować o tym, nad czym chcę pracować, więc praca sprawia mi znacznie więcej przyjemności. Zyskałam wielu nowych klientów i tym samym poznałam masę cudownych ludzi. Mam coraz więcej pracy, co właściwie mnie cieszy. A jeśli pracy jest zdecydowanie za dużo, to mam jeszcze kilka zaufanych osób, którzy mogą przejąć coś ode mnie, jak np. niezastąpiona Karolina (dziękuję!). Udało mi się też podnieść stawki i, o dziwo, nikt nie marudził.
Etykietowanie wiadomości e-mail — wiem, że może wydawać się to dziwne, ale nakładanie etykiet na wiadomości jest chyba jedną z najważniejszych rzeczy, które pomagają mi połapać się z lawiną wiadomości. W 2017 zaczęłam etykietować wszystko: zlecenia na tłumaczenie, QA, potencjalne projekty, wyceny, wystawione faktury, faktury zakupu, follow-upy itp. Na początku 2017 roku zaczęłam zauważać, że dostaję coraz więcej e-maili i nie jestem w stanie „odkopać” się z tego bez rozsądnego systemu porządkowania. Etykiety na G Suite (Gmail) działają świetnie.
Równowaga między pracą a życiem prywatnym — po prostu. To zdecydowanie moje największe zawodowe osiągnięcie, bo raczej nie zdarza się już, żebym pracowała po 16:00/17:00 lub w weekendy.
Co nie wyszło i co jest do zrobienia w 2018?
Zarządzanie finansami — jest znacznie lepiej, ale dalej nie do końca tak, jak planowałam. Muszę ponownie przemyśleć sposób zarządzania pieniędzmi przeznaczonymi na firmę. Agnieszka z Przekład na miarę pisała ostatnio o Finansowym Ninja, więc może to jest dobry trop.
Więcej klientów bezpośrednich — to akurat powtarza się każdego roku. Zawsze jest ich jeszcze trochę za mało. Cieszę się, że w 2017 udało mi się nawiązać więcej współpracy z firmami PR i agencjami marketingowymi, ale wolałabym jeszcze bardziej ograniczyć współpracę z biurami.
Rozwój osobisty i wydarzenia branżowe — chociaż skończyłam roczny kurs tłumaczeń prawniczych w Textem i byłam na Konferencji Tłumaczy w Warszawie, nadal nie jestem do końca zadowolona z tego, co zrobiłam na polu rozwoju osobistego (czyli też zawodowego). Mam w planach naukę do egzaminu na tłumacza przysięgłego (zdjęcie na dowód!). 2018 planuję zacząć od BP18 Translation Conference we Wiedniu, chociaż nie wiem jeszcze, czy coś z tego wyjdzie. Powinnam też lepiej planować udział w szkoleniach i webinariach, bo w 2017 roku przez własną nieuwagę wiele ciekawych rzeczy zwyczajnie przegapiłam.
Może pod koniec 2018 wrócę do tego wpisu i sprawdzę, czy udało mi się zrealizować to, co chciałam. Póki co możecie trzymać kciuki!
Zastanawiasz się nad podejściem do egzaminu na tłumacza przysięgłego? Zobacz tutaj, jak wyglądają moje wysiłki!